Łączną karę dożywotniego więzienia wymierzył dziś sąd Ryszardowi Cybie,
który ponad rok temu zastrzelił pracownika łódzkiego biura Prawa i
Sprawiedliwości, a drugiego ranił nożem. Zapadły dwa wyroki: dożywocie za zabójstwo Marka Rosiaka i dożywocie za
próbę zabójstwa Pawła Kowalskiego. Łączna kara - dożywocie. Ryszard Cyba
został pozbawiony praw publicznych na 10 lat. Z warunkowego zwolnienia
może skorzystać dopiero po 30 latach odbycia kary.
Wyrok jest nieprawomocny.63-letniego Cybę, byłego taksówkarza z Częstochowy, oskarżono o dwie zbrodnie na tle politycznym. Prokurator zarzucił mu zabójstwo Marka Rosiaka, asystenta eurodeputowanego PiS Janusza Wojciechowskiego, oraz usiłowanie zabójstwa Pawła Kowalskiego, asystenta innego posła tej partii Jarosława Jagiełły. Twierdzi, że obie zbrodnie miały związek z przynależnością partyjną ofiar.
Tuż po zatrzymaniu Cyba krzyczał, że "chciał zabić Kaczyńskiego, ale miał za małą broń" i że "jest przeciwko PiS-owi". A z oświadczenia, które przy nim znaleziono, wynikało, że od dawna nosił się z zamiarem zamordowania trzech czołowych wtedy działaczy PiS. Już podczas procesu, który rozpoczął się pod koniec listopada w łódzkim Sądzie Okręgowym, Cyba pokazał dziennikarzom kartkę z oświadczeniem. Napisał tam m.in., że przeprasza pokrzywdzonych, ale winą za tragedię obarcza PiS i braci Kaczyńskich.
Na wniosek pełnomocników oskarżycieli posiłkowych, czyli wdowy po Marku Rosiaku i jego syna oraz Pawła Kowalskiego, sąd utajnił proces. Już za zamkniętymi drzwiami Cyba przyznał się do winy.
W mowie końcowej prokurator zażądał wymierzenia Cybie kary dożywotniego pozbawienia wolności. Chciał też, aby sąd ograniczył mu możliwość ubiegania się o warunkowe zwolnienie dopiero po 30 latach kary (normalnie jest to możliwe po 25 latach) oraz na 10 lat pozbawił praw publicznych. Ten wniosek poparli pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych. Obrońca oskarżonego i on sam w tzw. ostatnim słowie prosili sąd, aby nie wymierzał najsurowszej kary.
Do ataku na pracowników łódzkiego biura PiS doszło 19 października 2010 r. Ryszard Cyba wtargnął tam około godz. 11. Był uzbrojony w pistolet typu Walther, paralizator i nóż. Zastrzelił Marka Rosiaka, a później zaatakował paralizatorem i ranił nożem Pawła Kowalskiego. Ranny życie zawdzięcza strażnikowi miejskiemu, który słysząc krzyki, wpadł do budynku i obezwładnił napastnika. Kowalski trafił do szpitala, a szybka pomoc lekarzy uratowała mu życie.
Biegli psychiatrzy, którzy przez kilka tygodni obserwowali Cybę, uznali, że nie powodów, aby kwestionować jego poczytalność.
Wyrok jest nieprawomocny.63-letniego Cybę, byłego taksówkarza z Częstochowy, oskarżono o dwie zbrodnie na tle politycznym. Prokurator zarzucił mu zabójstwo Marka Rosiaka, asystenta eurodeputowanego PiS Janusza Wojciechowskiego, oraz usiłowanie zabójstwa Pawła Kowalskiego, asystenta innego posła tej partii Jarosława Jagiełły. Twierdzi, że obie zbrodnie miały związek z przynależnością partyjną ofiar.
Tuż po zatrzymaniu Cyba krzyczał, że "chciał zabić Kaczyńskiego, ale miał za małą broń" i że "jest przeciwko PiS-owi". A z oświadczenia, które przy nim znaleziono, wynikało, że od dawna nosił się z zamiarem zamordowania trzech czołowych wtedy działaczy PiS. Już podczas procesu, który rozpoczął się pod koniec listopada w łódzkim Sądzie Okręgowym, Cyba pokazał dziennikarzom kartkę z oświadczeniem. Napisał tam m.in., że przeprasza pokrzywdzonych, ale winą za tragedię obarcza PiS i braci Kaczyńskich.
Na wniosek pełnomocników oskarżycieli posiłkowych, czyli wdowy po Marku Rosiaku i jego syna oraz Pawła Kowalskiego, sąd utajnił proces. Już za zamkniętymi drzwiami Cyba przyznał się do winy.
W mowie końcowej prokurator zażądał wymierzenia Cybie kary dożywotniego pozbawienia wolności. Chciał też, aby sąd ograniczył mu możliwość ubiegania się o warunkowe zwolnienie dopiero po 30 latach kary (normalnie jest to możliwe po 25 latach) oraz na 10 lat pozbawił praw publicznych. Ten wniosek poparli pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych. Obrońca oskarżonego i on sam w tzw. ostatnim słowie prosili sąd, aby nie wymierzał najsurowszej kary.
Do ataku na pracowników łódzkiego biura PiS doszło 19 października 2010 r. Ryszard Cyba wtargnął tam około godz. 11. Był uzbrojony w pistolet typu Walther, paralizator i nóż. Zastrzelił Marka Rosiaka, a później zaatakował paralizatorem i ranił nożem Pawła Kowalskiego. Ranny życie zawdzięcza strażnikowi miejskiemu, który słysząc krzyki, wpadł do budynku i obezwładnił napastnika. Kowalski trafił do szpitala, a szybka pomoc lekarzy uratowała mu życie.
Biegli psychiatrzy, którzy przez kilka tygodni obserwowali Cybę, uznali, że nie powodów, aby kwestionować jego poczytalność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz